sobota, 19 marca 2016

Rozdział 2

          Rozprawa sądowa nie trwała długo. Był zdenerwowany całą tą sytuacją, ale starał się tego nie pokazywać. Nie miał zamiaru spędzić dodatkowych godzin prac społecznych za wandalizm, czy inne wykroczenia. Lewą dłonią sięgną do kieszeni po paczkę papierosów. Znajdowały się w niej trzy wyroby tytoniowe oraz zapalniczka. Wyją jednego, odpalając go. Powoli się zaciągał, delektując się pierwszym buchem. Czuł w płucach dym nikotynowy, który skutecznie wpływał na nerwy czarnowłosego mężczyznę. Usłyszał dźwięk silnika, który z sekundy na sekunde był coraz głośniejszy. Nie przeją się tym, szedł prosto przed siebie. Trzymając jedną ręke w kieszeni. Zanim doszedł na przystanek zoriętował się, że samochód który wcześniej słyszał jedzie w jego kierunku.
    Kierowca samochodu, jadący dosyć szybko jak na dozwoloną prędkość w danym obszarze. Wykorzystał hamulec ręczny oraz kręcąc kierownicą doprowadził do kontrolowanego poślizgu. Czarnooki mężczyzna przyglądał się uważnie calej sytuacji a na jego twarzy pojawił się zadziorny uśmieszek. Wiedział doskonale kto tak potrafi jezdzić. Gdy samochód zatrzymał się przed nim usłyszał znajomy śmiech.
-Wyglądasz jakbyś narobił w gacie!!! HA!! HA!! Ładniutką mam gablotę, niee..??
-Idiota!! Z kąd go wogóle wziąłeś?? Wysiadaj zanim ktoś cię zobaczy!
-Stała sb obok mnie z kluczykami w stacyjce, więc się bez krępacji przewiozłem. Napęd na tył, sprawny ręczny. Patrz! I nawet czysto! Pewnie kobieta go wcześniej miała.-mówił śmiejąc się przy tym.
-I co zamierzasz dalej?
- Jak to co? Na robote nas zabieram- powiedział szczerząc się przy tym. Uchiha przyjrzał się blondynowi pokazując mu środkowy palec, stukając przy tym swoje czoło.
-Poj***ny pomysł, weź ty najpierw szkołę zrób.
-Odezwał się prymus! Wsiadasz czy biegniesz za moją bejcą?
-Twoja? Zaraz będziesz miał psy na karku.
  Gdy tylko usłyszał syrenę prędko zają miejsce obok kierowcy. Ruszyli na piskach opon z niedomkniętymi drzwiami od strony Uchihy.
  Wszędzie panował mrok. Jedynie światła latarni odbijały się od szyb pędzącego samochodu. Obydwaj mężczyźni mięli tremę, gdyż samochód nie należał do nich. Obserwowali ukratkiem karzdy podejrzany samochód. Wystarczyły tylko obce tablice rejestracyjne, auta dużej i średniej wielkości lub też dwóch mężczyzn, bo mogli pracować jako tzw tajniacy. Młodzi mężczyźni starali się nie wyróżniać z tłumu, ponieważ mogliby skończyć za kratami.
-Ile dostałeś?-zapytał chcąc przerwać ciszę.
-Nieważne.-powiedział ostro nie chcąc poruszać tematu.
-Ile?!
- Tylko dwieście czterydzieści godzin do końca roku szkolnego.-powiedział od niechcenia. Miał to gdzieś. I tak się nic dla niego nie liczyło.
-Ileee?!- mogłem zostać zamiast ciebie..
-Masz zawiasy. Siedziałbyś przez trzy następne lata. A moim marzeniem nie są wycieczki ze szlugami pod twoje kraty.
-Przynosiłbyś mi szlugi??- powiedział ze świetlikami w oczach
-Pilnuj kierownicy Głąbie!- powiedział, szybko łapiąc ją i kręcąc na właściwy pas ruchu.
-Kierowałeś nas prosto pod tira!-warkną czarnooki mężczyzna Pół godziny zajęło im dotarcie na miejsce. Był to duży warsztat samochodowy. Uchiha wymownie spojrzał na przyjaciela, jakby zaraz miał powiedzieć 'Serio?'
-No co? Dobrze płacą za dobre auta.
-Ile?
-To zależy..
-Ile?!- wysiadając ze samochodu sięgną po ostatniego papierosa z paczki, odpalając go.
-Ostatnio dostałem pięć, ale za tego chyba weznę piętnaście..-mówił coraz ciszej zamykając samochód.
-Stów?
-Nie..-Karooki zaksztusił się dymem tytoniowym, niedowierzającym pół głosem powiedział:
-Patoli?!- zabrakło mu tchu w piersiach. Nie zaksztusił się nigdy, paląc, nawet gdy zaczynał.
-Siemanko!- przwitał się blondyn z mężczyzną przybijając piątkę.
-Siema. Masz to co chciałem?
-Tak. Jest w niezłym stanie- mężczyzna spojrzał za Uzumakiego, zmieniając ton głosu i wyraz twarzy. Blondyn niewiedział o co chodzi dopuki nie odwrócił głowy za siebie.
-Spokojnie, on jest ze mna.
-Mówiłem, żebyś nikogo nie przyprowadzał!- ton tęgiego mężczyzny był groźny.
- On jest spoko, właśnie wziąłem go z rozprawy.
- Miałeś się nie udzielać!- warkną Uchiha.
-To zmienia postać rzeczy. Inżynier.-przedstawił się mężczyzna podając rękę.
-Sasuke-odwzajemnił uścisk dłoni.
-Dawaj ją- powiedział zwracając się do blondwłosego chłopaka. Szybko i sprawnie poszedł przegląd. Mechanik był bardzo zadowolony z dostarczonego mu samochodu. Wypłacił chłopaką pieniądze i dał następne wytyczne odnośnie następnych samochodow.
-To co robimy?- zapytał blond włosy mężczyzna.
-Jak to co? Dziwki, koks i tajski box!- odpowiedział. Obydwoje wybuchło śmiechem.
-To co, mówisz że pijemy- uśmiechnął się blondyn.
-Jak stawiasz to nie ma problemu- odpowiedział szczerząc sie.
-Nie ma problemu. Idziemy do najbliższego sklepu.-machnął ręką i ruszyli do sklepu monopolowego, który znajdował się w zasięgu wzroku. Z kieszeni wyjął paczkę papierosów częstujac przy tym kruczo włosego. Mężczyzna bez zawahania sięgną po papierosa, odpalając zapalniczkę, poczęstował ogniem wpierw przyjaciela a następnie siebie.
          Zakupy nie zajęły im dużo czasu. Zamówili taksówkę i wrócili do mieszkania. Tam już zaczęło się polewanie do szklanek ich ulubionego trunku- whiskey- oczywiście najlepsza z coke i lodem.





  Przepraszam, że dopiero po dwóch latach następna notka, ale wyszło jak wyszło. Wena była, lecz czasu brak.